Poznaj moją historię

Zawsze byłam dzieckiem z prawidłową masą ciała, lecz zdecydowanie większe tendencje miałam do przybierania niż zrzucania masy ciała. Najbardziej odczuwalne było to w okresie dojrzewania. Trenowałam wtedy sportowo taniec towarzyski, z którym musiałam się pożegnać m.in przez trudności z utrzymaniem właściwej dla tancerki masy ciała. Bardzo łatwo nabierałam kilogramów, których zgubić nie mogłam. Słyszałam wtedy wiele bardzo przykrych słów na swój temat. Jednak nie było to aż tak bolesne jak to, że więcej moja noga na parkiecie nie stanęła.

Od kiedy przestałam trenować, masa ciała rosła jeszcze bardziej. To było jak lawina, której nie mogłam powstrzymać. Konsultowałam się z wieloma lekarzami, dietetykami i innymi specjalistami poszukując przyczyny mojego problemu. Przez kilka lat jednak bezskutecznie. Dopiero w wieku 17 lat trafiłam we właściwe ręce. Schudłam wtedy 30 kg. To było za dużo. Przekroczyłam zdrową granicę.

Problemy zdrowotne

Zaczęły się kolejne problemy- straciłam miesiączkę na 2 lata i wpadłam w restrykcyjne żywienie. Włosy wypadały mi garściami, skóra była wysuszona, a moja energia życiowa na poziomie zero. Wtedy usłyszałam: „musisz przytyć aby odzyskać równowagę hormonalną ”. Na samą myśl „przytyć” ogarniał mnie lęk. Po tylu latach mojej „walki” o szczupłą sylwetkę, mam znowu przytyć? Było to dla mnie niesamowicie ciężkie, ale wiedziałam, że jest konieczne. Wyszłam ze niskokalorycznej diety i zaczęłam jeść zgodnie ze swoim zapotrzebowaniem kalorycznym. Przytyłam 20 kg w 2 miesiące. Miesiączkę odzyskałam dopiero po dłuższym czasie (przyczyną nie był tylko deficyt tkanki tłuszczowej). Później chciałam zredukować nadmierną masę ciała i szło mi to bardzo opornie. Schudłam około 4-5 kg i dalej nic. Szukałam więc ponownie pomocy wśród różnych specjalistów. Trafiłam na dietetyka, który zlecił bardzo obszerne badania krwi. Dietę, którą otrzymałam skrupulatnie stosowałam. Najgorsze było jednak to, że dieta ta była bardzo trudna – eliminowała dużo produktów. Jadłam wtedy bardzo mało i bardzo ubogo. Schudłam około 4 kg w pół roku, ale nie miałam na nic siły. Wtedy rozpoczął się okres zaburzeń odżywiania.

klaudia ruszkowska

Zaburzenia odżywiania

Miałam bardzo dużo zakazów dietetycznych, wytycznych co do aktywności fizycznej. Żyłam w wielkim stresie. Ciężko mi było to utrzymać. Widziałam jednak światełko w tunelu – „przecież schudłam 4 kg”. Teraz dopowiedziałabym sobie „ale jakim kosztem..”. Izolowałam się od rówieśników, stresowało mnie jedzenie. Miałam poczucie, że „nic nie mogę jeść”. Dwa lata później zaczęły się ponowne wahania masy ciała. Mam wrażenie, że nieświadomie podjadałam (np. próbowałam potrawy od kogoś). Teraz z perspektywy czasu widzę, że było to sięganie po kalorie, których potrzebowałam po 2 latach diety bardzo niskokalorycznej. Moje ówczesne autorytety powiedziały mi „musisz jeść jeszcze mniej” (w praktyce dieta wynosiłaby około 1100 kcal). Gdzieś w głębi czułam, że nie jest to dobra droga i zdecydowałam się zwiększyć kalorie (wtedy około 1800 kcal) i zacząć ćwiczyć mądrzej. Byłam świadoma, że moja masa ciała pójdzie do góry, ale w moim odczuciu to była jedyna rozsądna droga. Ograniczanie kalorii w nieskończoność jeszcze bardziej psuło mi zdrowie. Po zwiększeniu kaloryczności i wdrożeniu odpowiedniego sposobu żywienia diety, badania hormonalne poprawiły się (cykl
również uregulowałam). Przytyłam wtedy delikatnie, ale w ciągu następnego roku zredukowałam te kilogramy zachowując zdrowie.

IMG_1159
Historia ta pokazuje jak złożony może być problem odchudzania. Dlatego z tak dużą empatią podchodzę do osób zmagających się z nadmiernymi kilogramami. Za każdą nadwagą stoją konkretne, nieprzepracowane problemy (również psychologiczne). Jestem przekonana, że kluczową kwestią jest dotarcie do nich. Nie zawsze przyczyną jest tylko nieodpowiednia dieta. Mając tak bogate doświadczenie jest mi łatwiej zrozumieć osobę z nadwagą. Rozumiem rolę psychologii i psychobiologii w generowaniu nadmiernych kilogramów. Znam sposoby na przepracowanie ich. Stosowałam to na „własnej skórze”.